Choć do świąt zostało jeszcze trochę czasu, nie odkładajmy na później nieuniknionego: wyboru lampek choinkowych. Jeśli na myśl o zeszłorocznych ozdobach, schowanych gdzieś w szafie, ogarnia nas przerażenie, warto wziąć sprawy w swoje ręce i pomyśleć o najnowszych trendach w oświetleniu świątecznym: lampkach LED.
Ich główne zalety to trwałość, energooszczędność, jakość wykonania oraz samo światło. Lampki te świecą bowiem światłem ciepłym, a więc tym najbardziej zbliżonym do światła tradycyjnej żarówki. Jednak nie zawsze było tak dobrze. Jeśli chodzi o lampki choinkowe, to można wręcz mówić o pewnej ich ewolucji. Zacznijmy więc od początku.
Wszystko się zmienia
Jeszcze przed pojawieniem się tradycyjnych, świecących lampek, nasze babcie przystrajały choinki prawdziwymi świecami. Tradycja ta, wywodząca się najprawdopodobniej z Danii, nadal jest tam kultywowana, jednak w Polsce, gdzie styl życia jest nieco inny, nie do końca możemy sobie na to pozwolić. Stres związany z ciągłym obserwowaniem żywego ognia na żywym drzewku może dla niektórych osób być zbyt dużym obciążeniem.
Dlatego też bardzo dużą popularność zyskały w naszym kraju klasyczne chińskie lampki, kupowane w marketach. Istotnie, gwarantowały one brak stresu, jednak wyłącznie w pierwszym sezonie użytkowania. Przy okazji następnych świąt, gdy już rozplątaliśmy długi kabel, zazwyczaj okazywało się, że jedna z nich oczywiście nie działa. No właśnie, tylko która?
Któż z nas nie przeżył kompleksowego przeglądu chińskich lampek, dokonywanego zazwyczaj w wigilijny poranek? Na szczęście sytuacja powoli zaczyna się zmieniać.
LED, czyli...
Rozwinięciem skrótu LED jest light-emitting diode, a więc „dioda emitująca światło”. Choć jej początki sięgają połowy XX w., dopiero w ostatnich latach obserwujemy wzrost zainteresowania tego typu żarówkami. Jest to spowodowane głównie oczywistymi zaletami tego produktu: niską awaryjnością, wysokiej jakości światłem oraz związaną z tym energooszczędnością. Skoro żarówki LED towarzyszą nam już w domu, pracy czy samochodzie, czemu nie miały by sprawdzić się również na choince?
Oczywiście, święta to nie tylko choinka, to również dekoracje naszych domów, które zazwyczaj zdejmujemy dopiero na początku lutego. Gdy myślę o tego typu dekoracjach, przychodzi mi na myśl scena z wielokrotnie emitowanego w okresie świątecznym filmu „W krzywym zwierciadle: witaj, Święty Mikołaju”. Ambicją głównego bohatera, Clarka Griswolda, było idealne udekorowanie domu na święta. Gdy już udało mu się podłączyć całe kilometry lampek, w całej okolicy zabrakło prądu, a jego dom z pewnością było widać aż z kosmosu.
Zdaję sobie sprawę, że film stanowi przerysowanie typowych, świątecznych przygotowań. Z chęcią zobaczę go raz jeszcze, ciesząc się, że w tym roku problem lampek nie będzie mnie dotyczył.
Oczywiście, dalej mamy wybór i możemy kupić tańsze (choć niewiele!), tradycyjne lampki, które z pewnością znajdziemy w marketach. Anglicy mają jednak odpowiednie przysłowie na tego typu zakupy: „nie stać cię na tani sprzęt”. Kto bowiem kupuje bardzo tanio, najczęściej kupuje kilka razy.
Artykuł pochodzi z serwisu Artelis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz