wtorek, 9 czerwca 2015

Jak urządzić dom i nie zwariować?

Znacie ten dreszczyk emocji towarzyszący wprowadzaniu się do nowego miejsca – domu, mieszkania, gdy wszystko jest jeszcze tajemnicą i tylko od was zależy co się wydarzy? Puste wnętrze stanowi nie lada wyzwanie, ale zwiastuje też wspaniałą przygodę!


Przede wszystkim nie należy się spieszyć, wprowadzać się pomału i stopniowo. Wszelkie rozwiązania „tymczasowe” to mit. Jeśli myślisz, że ten stolik kupujesz tylko na chwilę, tylko dopóki nie znajdziesz idealnego, nie łudź się – zastępczy stolik zostanie z Tobą na długie lata. Dlatego lepiej bez czegoś przebiedować jakiś czas i znaleźć ten właściwy mebel zamiast decydować się na półśrodki.

Najpierw przestrzeń zapełniamy tym co niezbędne – u mnie zaczęło się od materaca (kupionego „póki co” bez ramy – dwa lata później dalej śpię na ziemi). Bardzo długo był moim jedynym towarzystwem w pustym mieszkaniu. Później w sypialni pojawiła się też szafa. Meble do salonu udało mi się skompletować po prawie roku. Stanowiło to pewną trudność, bo wszystkie czynności począwszy od jedzenia, przez naukę i korzystanie z komputera, na przyjmowaniu gości skończywszy musiałam odbywać przy ladzie kuchennej na wysokich, barowych, mało wygodnych krzesłach (kuchnia jest u mnie połączona z salonem, gdzie lada barowa stanowi odgrodzenie). Jednak warto się było pomęczyć, żeby małymi kroczkami uzyskać efekt, na którym mi zależało. W końcu salon uznałam za urządzony, a założony plan za wykonany. Ostatecznie się wprowadziłam, wszystkie rzeczy znalazły swoje miejsce. To co lubię najbardziej w tej przygodzie, to fakt, że tak naprawdę nigdy się nie kończy. Kolejne elementy wprowadzane spontanicznie, co jakiś czas, dopełniają całości i nagle nie jestem w stanie zrozumieć jak mogłam do tej pory żyć bez chociażby małej półeczki czy dywanu. Ciągle pojawiają się nowe pomysły co można by zmodyfikować albo dodać. Ważne są też detale – dodatki i wszelkiego rodzaju dekoracje. Ogromną rolę odgrywa kolorystyka – to ona w dużej mierze wpływa na nasze samopoczucie, dlatego dobierając kolory ścian warto kierować się nie tylko gustem ale i rozsądkiem. Jak bardzo nie lubił byś koloru bakłażana, zastanów się: jak długo wytrzymasz zamknięty w ciemno fioletowym pudełku? Jeśli zachowasz minimalizm w kolorystyce podczas malowania mieszkania, będziesz mógł zaszaleć dobierając efektowne dodatki. U mnie ściany są białe, za to firanki, poduszki, a nawet akcesoria kuchenne dobrałam w odcieniu mojej ulubionej świeżej zieleni.
Dom to nasz azyl, nasza świątynia, miejsce, w którym absolutnie powinniśmy czuć się nie tylko bezpiecznie i dobrze, ale też szczęśliwie. Przestrzeń, która każdego dnia powinna napawać nas radością i optymizmem oraz dostarczać nową dawkę inspiracji. Tylko my decydujemy o tym jakie te wrażenia i codzienne emocje będą.

Artykuł pochodzi z serwisu Artelis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz